Wirtualne miłosierdzie
Stosunek do fali imigrantów nie jest uniwersalnym wyznacznikiem naszej wiary. Jest nią natomiast postawa wobec konkretnego człowieka – pisze publicysta.
Ostatnimi czasy z coraz większym zdumieniem obserwuję rodzaj „populizmu miłosierdzia", który opanowuje część intelektualistów oraz środowisk katolickich, za główną cnotę wiary uznających jej otwartość. W różnych miejscach spotykam się bowiem z formą przedziwnego szantażu, który jezuita ojciec Grzegorz Kramer sformułował na Facebooku w cieszącym się popularnością wywodzie możliwym do streszczenia w jednym zdaniu: „Jeśli nie chcemy wpuścić do Polski imigrantów, nasza wiara jest nic niewarta".
Mocne to i chwytliwe, radykalne i świetne do uderzenia w dwulicowość swoich braci oraz sióstr. Taką też drogę argumentacji obrał kapłan, wskazując na obłudę wiernych, którzy „strudzonego wędrowca" pod dach nie przyjmą, ale na niedzielnej mszy z dobrym samopoczuciem zaśpiewają: „Alleluja". Najwidoczniej za mało kochają.
Tymczasem ojciec Grzegorz snuje w sieci swoją gorzką refleksję, okraszoną zdjęciem klawiatury nowego iMaca i relikwią św. Jerzego Popiełuszki: „(...) siedzę przy komputerze, palę fajkę, czekam na Eucharystię. Patrzę na relikwie Jurka i myślę sobie, że gdyby on i jemu podobni posłuchali swoich lęków, jako motyw działania wzięli troskę o bezpieczeństwo swoje i innych (...) to nie byłoby...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta