Prezydent w rowie. Nic się nie stało
Policja i prokurator zbagatelizowali wypadek Andrzeja Dudy. Błędy próbowano naprawiać przez weekend.
Brzeska policja nie poinformowała dyżurnego prokuratora o wypadku prezydenta. Kiedy w końcu to zrobiła, ten nie widział sensu jechać na miejsce. Efekt? Autostrada została zamknięta dopiero po blisko siedmiu godzinach od zdarzenia, jednak w środku nocy oględziny prokuratora nie miały już sensu. Rozerwaną oponę zabezpieczyli pracownicy autostrady.
Wypadek prezydenckiej limuzyny w okolicach Brzegu na A4 miał miejsce w piątek, 4 marca, po godz. 16. Auto wpadło w poślizg, a następnie wypadło z trasy i wpadło do rowu. W samochodzie strzeliła tylna opona – ze wstępnych ustaleń biegłych wynika, że doszło do tego w efekcie najechania na leżący na jezdni przedmiot.
Dopiero dwa dni po wypadku (w niedzielę, 6 marca) Prokuratura Okręgowa w Opolu wszczęła śledztwo w sprawie nieumyślnego sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym. Dlaczego tak późno?
Okazuje się, że dyżurny brzeskiej policji, który od funkcjonariusza BOR przyjął zgłoszenie o wypadku z udziałem głowy państwa, nie od razu poinformował...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta