Ani Juppe, ani Sarkozy
Wybór Fillona na kandydata na prezydenta w obliczu niespotykanych zawirowań w polityce jawi się jako wybór normalności – pisze publicysta.
Kiedy o polityce lub historii Francji pisze Aleksander Hall, niewiele można dodać. Tak też jest w przypadku artykułu przedstawiającego nominata prawicy do fotela prezydenckiego republiki, François Fillona. O ile jednak samego wyboru i wartości tego polityka nikt nie kwestionuje, o tyle wyniki prawyborów we Francji jawią mi się w szerszym kontekście polityki europejskiej, a może nawet światowej.
Pierwsza kwestia, która wywołała falę komentarzy, to próba odpowiedzi na pytanie, dlaczego to właśnie Fillon, a nie faworyzowany Alain Juppe czy nawet Nicolas Sarkozy (w końcu przywódca partii), wygrał ten plebiscyt? Odpowiedź nie wydaje się szalenie trudna.
Sarkozy przegrał, bo wyborcy mieli go dosyć, czemu już dali wyraz niemal pięć lat temu, wybierając mniejsze zło, czyli Hollande'a. Gdyby wówczas prawica wystawiła Fillona, a nie Sarkozy'ego, to ten pierwszy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta