Dotacje powinny być wędką. Nie rybą
Mechanizmy działania dotacji i natura człowieka powodują, że nie zawsze przynoszą one same korzyści. A nawet ścisła kontrola nie zapobiega całkowicie braku racjonalności i bezmyślnym wydatkom – pisze ekspertka.
Właściwie wydatkowana dotacja może być przysłowiową wędką, jak choćby dofinansowanie szkoleń albo staży. Niestety, znacznie częściej dotacje bardziej przypominają rybę, która szybko zostaje skonsumowana, a beneficjent nadal walczy z głodem.
Porównując obecną Polskę z naszym krajem sprzed kilkunastu lat, trudno nie zauważyć ogromnych zmian infrastrukturalnych. Oczywiście są to pozytywne zmiany. Częściowo wynikają one po prostu z postępu technologicznego i upływu czasu, jednak w dużej mierze mogliśmy tak istotnie poprawić infrastrukturę drogową, sportową i pozostałą, związaną z ogólnie pojętym pożytkiem publicznym, dzięki dotacjom z różnego rodzaju funduszy. Krokiem milowym było wejście Polski do Unii Europejskiej, które otworzyło nam drzwi do wielu nowych źródeł dofinansowania.
Niemal w każdej szkole, szpitalu, na uczelni czy na basenie możemy znaleźć informację, że ich budowa albo remont były dofinansowane z określonych funduszy. Z dotacji i dofinansowania korzystają nie tylko instytucje budżetowe, ale również jednostki sektora prywatnego. Czy jednak...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta