Jestem szczęśliwa
Katarzyna Bachleda-Curuś, dwukrotna medalistka olimpijska w łyżwiarstwie szybkim o igrzyskach w Pjongczangu, krytym torze, który powinien powstać w Zakopanem, i rodzinnym Sanoku.
Rz: Czy czuje pani, że na ostatniej prostej przed igrzyskami jest pani w tak dobrej formie jak cztery lata temu przed Soczi?
Katarzyna Bachleda-Curuś: Trudno stosować takie porównania. Jak każdy zawodnik jestem przecież o cztery lata starsza. Po igrzyskach w Soczi byłam w kolejnej ciąży. Patrząc jednak od strony czysto sportowej, mam ogromną nadzieję, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Wiele wskazuje na to, że w Korei będę w optymalnej dyspozycji.
Wywalczyła pani kwalifikacje w trzech konkurencjach – w biegach na 1500 i 3000 m i w drużynie. W której z nich czuje się pani najmocniejsza?
Chciałabym przejechać dobre wyścigi, jak najlepiej zaprezentować się na 1500 i 3000 m, natomiast w biegu drużynowym obyśmy przejechały trzy równe wyścigi. Nigdy nie powiem, że jadę po medal czy po pierwsze miejsce. To byłoby wróżenie, a ja się tym nie zajmuję. Jestem na tyle doświadczoną zawodniczką, że wiem, w jakiej dyspozycji jestem teraz, i wiem, kiedy są igrzyska. Działam tak, żeby na tym ostatnim etapie przygotowań nie wkradły się dodatkowe nerwy, żeby wszystko poszło zgodnie z planem. A ponieważ tak jest, czuję się spokojna.
Na igrzyskach olimpijskich w Vancouver i Soczi kobieca drużyna pojechała po medal. Siłą rzeczy pewnie pojawiają się oczekiwania, żeby w Pjongczangu też stanęła na podium...
Dobrze by było, gdyby to...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta