Bez euro skończy się jazda na gapę
Maciej Stańczuk Strefa wspólnej waluty intensywne się reformuje. Rozpad już jej nie grozi. Jeśli do niej nie wejdziemy, znajdziemy się na peryferiach Europy.
Coraz ciekawsza jest dyskusja ekonomistów o wprowadzeniu wspólnej waluty w Polsce, którą redakcja „Rzeczpospolitej" zainicjowała rok temu, a niedawno ponownie ożywiła. Głównym walorem dyskusji jest rozbrajanie mitów: wokół wzrostu cen po wprowadzeniu euro (efekt cappuccino daje się łatwo rozbroić, co pokazały doświadczenia Słowacji czy Litwy), o uzdrowieńczym wpływie dewaluacji na przywrócenie równowagi gospodarczej zakłóconej szokami asymetrycznymi (to nie dewaluacja nas uratowała, tylko nieco przypadkowy efekt obniżenia podatków i składek emerytalno-rentowych przez min. Gilowską oraz wzrost deficytu budżetu powyżej 8 proc. PKB).
Długa lista korzyści
Niekwestionowane są również korzyści z wprowadzenia wspólnej waluty przedstawione w raporcie NBP dekadę temu, za prezesury Sławomira Skrzypka (wskazywały na 7 pkt proc. wyższy poziom PKB Polski z euro niż przy złotym). Na ten efekt składają się: wyeliminowanie ryzyka kursowego w transakcjach handlu zagranicznego, co zwiększy wymianę handlową w UE, obniżka kosztu kredytu i ułatwione planowanie finansowe (zwiększające dynamikę inwestycji), redukcja długu publicznego do 35 proc. PKB z dzisiejszych niemal 55 proc. (po wstąpieniu do EBC utrzymywanie ponad 110 mld euro rezerw walutowych nie będzie potrzebne), polepszenie ratingu Polski i obniżka kosztów obsługi długu,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta