Reprywatyzacja – czas na poważną dyskusję
Współczesne państwo zarabia na krzywdzie dawnych właścicieli, administrując, często nieudolnie, ich dawnym majątkiem. Byli posiadacze są mimowolnym źródłem finansowania nieporadnie rządzonego kraju – pisze prezes Polskiego Towarzystwa Ziemiańskiego.
Od dłuższego czasu jesteśmy świadkami wzmożonej debaty publicznej na temat tzw. reprywatyzacji. Rzecz w tym, że nie ma ona wiele wspólnego z rzeczywistym problemem restytucji bezprawnie zagarniętego przez komunistów mienia. Koncentruje się raczej na nieprawidłowościach w Warszawie, pomijając zupełnie kwestię własności i praw prawowitych właścicieli nieruchomości.
Podwójne ograbienie
Mało kto zdaje sobie sprawę, że zdecydowana większość społeczeństwa cały czas jest beneficjentem komunistycznych dekretów. Korzysta bowiem ze znacjonalizowanego mienia, np. mieszkając w komunalnej kamienicy, posyłając dzieci do szkoły w dawnym budynku dworu czy też pracując w zabranym przedsiębiorstwie. Przecież te nieruchomości ktoś kiedyś wybudował z własnych środków i zostały mu później zabrane. To samo dotyczy Skarbu Państwa, który od ponad 70 lat zarządza majątkiem olbrzymiej wartości, jaki przejął bezprawnie w wyniku nacjonalizacji. Przez cały okres III RP pozostające we władaniu państwowej i samorządowej administracji mienie traktowane było jako tanie źródło zasilania budżetu, czy to poprzez jego wyprzedaż, czy też dzierżawę, jak w wypadku ziemi rolnej. Uzyskiwane z tego tytułu środki były następnie redystrybuowane na różne programy socjalne lub żeby zasypać tzw. dziurę budżetową. Nic dziwnego, że rządzącym trudno się z taką sytuacją pożegnać, a kwestie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta