Za zastępcze auto zapłaci ubezpieczyciel, ale bez przesady
Poszkodowany nie ma obowiązku szukania najtańszego sposobu naprawienia szkody, ani nawet odpowiadającego średnim stawkom na rynku. Powinien jednak znaleźć taki sposób zlikwidowania jej, aby w konkretnych realiach rynkowych nie był zbyt drogi.
Roman Ł. w ramach działalności gospodarczej wynajął Piotrowi L. auto zastępcze na czas naprawy powypadkowej samochodu marki Volvo. Jednocześnie w drodze cesji przejął od Piotra L. roszczenie o zwrot kosztów tego najmu od ubezpieczyciela sprawcy szkody.
Naprawa i najem trwały 8 dni. Roman Ł. wystawił ubezpieczycielowi fakturę VAT opiewającą na 3121,74 zł brutto (2538,00 zł netto).
Chociaż ubezpieczyciel nie kwestionował swojej odpowiedzialności, nie zapłacił całej kwoty, a jedynie nieco ponad połowę tj. 1574,40 zł. Twierdził, że przyjęta w umowie najmu stawka dobowa czynszu – 256,00 zł netto (390,21 zł brutto) – jest mocno zawyżona. Skorygował ją zatem do średniej stawki stosowanej w regionie za pojazd tej klasy, co wynajęty – 196,80 zł brutto za dobę. Po przemnożeniu przez ilość dni wynajmu dało to właśnie 1574,40 zł.
Roman Ł. domagał się jednak pozostałej kwoty wynikającej z faktury wystawionej Piotrowi L. W postępowaniu upominawczym uzyskał nakaz zapłaty 1547,34 zł wraz z ustawowymi odsetkami. Ubezpieczyciel ten nakaz zaskarżył.
Wyrok, jaki zapadł niemal rok później przez Sądem Rejonowym dla Warszawy – Mokotowa, zapewne nie satysfakcjonował żadnej ze stron sporu: powództwo zasługiwało na uwzględnienie, ale tylko w części.
Cel...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta