Byłem krnąbrny, nie dawałem sobie w kaszę dmuchać
grzegorz tkaczyk | Wybitny piłkarz ręczny, wicemistrz świata z roku 2007, wciąż czuje więź z warszawskim Targówkiem. Ale podkreśla, że teraz dobrze mu w Kielcach: cisza, spokój i jazda na wakeboardzie. Tylko na Mazury daleko...
Rz: Kiedy pan o sobie myśli: „jestem z...", to co się dalej pojawia?
Grzegorz Tkaczyk: ...z Targówka.
Z Targówka... Przecież wyjechał pan z Warszawy dawno, przez wiele lat mieszkał w Niemczech, a teraz w Kielcach?
Tego się nawet nie da porównać. W tej chwili jestem na innym etapie życia. Targówek to lata młodości, tam zaczęła się moja przygoda z piłką ręczną, natomiast w Kielcach się zakończyła. Z Targówka wyjeżdżałem do Niemiec młody, niedojrzały, a do Polski wracałem jako ukształtowany zawodnik i człowiek.
Wspomnienia się nie zatarły przez te wszystkie lata?
Zawsze z wielką przyjemnością wracam do rodziców, którzy w dalszym ciągu mieszkają na Targówku. Mam tam przyjaciela, z którym ciągle utrzymuję kontakt. Nie rozmawiamy tylko przez telefon, nadal się spotykamy. Przyjaźnie, które tam zawiązałem, trwają do dziś. Jestem na innym etapie życia niż wtedy, za warszawskich czasów. Mam rodzinę, trójkę dzieci, trochę inaczej postrzegam świat. Teraz żyję w Kielcach, a właściwie nawet pod miastem – w Masłowie. To miejsce idealne dla spokojnego życia rodziny, a właśnie tego w tej chwili szukam.
Wyruszył pan w świat z Warszawy,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta