Ta przeklęta kałuża
Dzisiaj mija 44. rocznica meczu rozegranego na mistrzostwach świata w piłce nożnej w RFN w 1974 r., w czasie którego Orły Górskiego, po dwóch bramkach Grzegorza Laty i jednej Andrzeja Szarmacha, pokonały drużynę Argentyny 3:2.
W kolejnym meczu nasza złota jedenastka rozgromiła Haiti 7:0. Szarmach zdobył hat tricka, kolejne dwie bramki strzelił Lato, a Deyna i Gorgoń po jednej. Następnym rywalem biało-czerwonych była groźna drużyna włoska, którą rozgromili 2:1. I znowu niezawodnym duetem okazali się Lato i Szarmach, przy czym ten drugi strzelił bramkę przy znakomitej asyście Kasperczaka.
W I fazie grupowej Polacy jako jedyni zdobyli komplet punktów. Drugą fazę rozpoczęły zwycięstwa 1:0 ze Szwecją i 2:1 z Jugosławią. Wydawało się, że nikt i nic nie może powstrzymać husarzy piłki nożnej. Nazwiska Deyny, Laty, Szarmacha, Gorgonia i Tomaszewskiego pojawiły się we wszystkich gazetach świata. Zdawało się, że nic nie stoi na drodze do pucharu. Nic oprócz rzeczy tak banalnej jak jedna kałuża, która zmieniła historię piłki...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta