Fregaty obronią nas na Bałtyku
Marynarka Wojenna stoi na krawędzi. Okręty zdolne do działań bojowych potrzebne są już – mówi szef BBN Paweł Soloch.
Rz: Czy realne są plany związane z rozwojem sił zbrojnych, myślę o zwiększeniu liczby żołnierzy do 150 tysięcy?
Paweł Soloch, szef biura bezpieczeństwa narodowego: Zakładamy, że w perspektywie pięciu–siedmiu lat same Wojska Obrony Terytorialnej osiągną stan około 30–35 tysięcy. Dziś jest to już kilkanaście tysięcy szkolących się żołnierzy. Otwarta jest kwestia uzupełnienia stanu osobowego wojsk operacyjnych. Natomiast moim zdaniem równie ważne jak zwiększanie ich liczebności, jest budowanie rezerw mobilizacyjnych. Warto się zastanowić, czy nie powinniśmy powrócić do jakiejś formy służby kontraktowej. Żołnierze po kontraktach stanowiliby naturalną rezerwę Sił Zbrojnych. W większości profesjonalnych armii stosuje się podobne rozwiązania.
Może po prostu trzeba zwiększać liczbę szkoleń organizowanych dla rezerwistów?
Tak, ale jednocześnie trzeba mieć odpowiednią liczbę rezerwistów, którzy zaliczyli szkolenie podstawowe. A z tym jest problem.
W tej chwili takie zaplecze budują Wojska Obrony Terytorialnej?
W pewnym sensie tak. Natomiast nie chodzi o to, aby żołnierze WOT w razie kryzysu byli wcielani do wojsk operacyjnych. WOT to zwarte oddziały, które także w czasie wojny mają określone zadania do realizacji.
Może stworzyć armię rezerwową?
Nie. Raczej...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta