Plany e-myta trafią do szuflady
Infrastruktura | Brak decyzji dotyczących poboru opłat na drogach nie tylko utrudni życie kierowcom aut osobowych, ale grozi dużymi stratami dla budżetu.
Wszystkie autostrady w Polsce, poza wyznaczonymi odcinkami w rejonie aglomeracji, mają być z założenia płatne dla posiadaczy samochodów osobowych. Ale na razie z 1638 km oddanych do użytku autostrad, opłatami objęta jest mniej niż połowa. To 451 km na odcinkach prywatnych koncesjonariuszy (odcinek Gdańsk–Toruń na autostradzie A1, Konin–Świecko na A2 i Katowice–Kraków na A4) oraz 261 km w zarządzie Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKIA – odcinek Konin–Stryków na A2 oraz Wrocław–Sośnica na A4). W sumie niewiele ponad 700 km. I nic nie wskazuje, by ta liczba miała się w niedługim czasie zwiększyć.
Nie zmienia tego nawet fakt, że na części niepłatnych odcinków już wcześniej przygotowano miejsca do poboru opłat. Na A2 pomiędzy Warszawą a Łodzią zbudowano wysepki oddzielające jezdnie, na A1 pojawiły się nawet budki. Gdy okazało się, że bramki spowalniają ruch, jeszcze rząd PO–PSL podjął decyzję o wprowadzeniu elektronicznego poboru opłat. Tyle że do tej pory mimo zapowiedzi kolejnych decydentów nic się nie dzieje, z czego cieszą się kierowcy.
Puste deklaracje
Już w drugiej połowie 2014 r. wicepremier i minister infrastruktury Elżbieta Bieńkowska deklarowała, że za przejazd autostradami będziemy płacić elektronicznie za pomocą urządzeń pokładowych, w które mieli zaopatrzyć się kierowcy. System miał ruszyć w drugiej...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta