PiS zwiększa udziały „swoich ludzi”
Jerzy Meysztowicz Na horyzoncie rysuje się perspektywa „Budapesztu w Warszawie", gdzie ludzie związani z władzą przejmują prywatne firmy. Ostatni przykład to przejęcie wolnych mediów przez ludzi ze środowiska Viktora Orbána – przekonuje poseł Nowoczesnej.
Od połowy listopada duże zainteresowanie wzbudza afera KNF. Trudno się dziwić opinii publicznej, kiedy mowa o propozycjach korupcyjnych sięgających astronomicznych kwot. Spore wątpliwości budzą deklaracje przedstawicieli rządu Prawa i Sprawiedliwości, który przekonuje o planach dogłębnego zbadania i wyjaśnienia sprawy, noszącej znamiona przestępstwa.
Niestety, trzeba przyznać, że PiS w tym wypadku jest sędzią we własnej sprawie. Nie wróży to zatem ani bezstronności w działaniu organów ścigania, ani należytej dynamiki w podejmowaniu tychże działań, która w tym przypadku jest niezwykle pożądana. Przykłady działań służb mieliśmy okazję obserwować ostatnimi czasy podczas rewizji w KNF, a także kiedy to zwlekano z zatrzymaniem głównego podejrzanego prawie dwa tygodnie.
Gospodarczy Budapeszt nad Wisłą
W aferze, o której mowa, jest bardzo wiele wątków. Jednym z nich, na którym chciałbym się skupić, jest tzw. plan Zdzisława. Zawiera on przepisy pozwalające na przejęcie prywatnej firmy – w tym przypadku banku – za symboliczną złotówkę. Co niezwykle ciekawe, poprawka do ustawy o Komisji Nadzoru Finansowego, umożliwiająca takie działanie, pojawiła się dopiero w chwili, kiedy wiadome już było, że Leszek Czarnecki, właściciel Getin Banku, nie przystał na korupcyjną propozycję.
Nasuwa się więc pytanie: dlaczego w pośpiechu forsuje się...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta