Mała ubojnia wyeksportowała nocą wielki problem
Mięso z nielegalnego uboju chorych krów trafiło do dziesięciu krajów UE. Część z nich chciała natychmiast zamknąć rynek przed polską wołowiną. Przyszłość eksportu żywności jest niepewna. aleksandra ptak-iglewska
Spadają ceny wołowiny, europejskie media publikują alarmujące artykuły o mięsie chorych krów z Polski, główny lekarz weterynarii musi się tłumaczyć w Brukseli, a polska ambasador zostaje wezwana na dywanik do czeskiego ministra rolnictwa. To wszystko efekt skandalu, który wybuchł po emisji w TVN reportażu „Chore bydło kupię". Choć wołowina z położonego pod Ostrowią Mazowiecką zakładu łamiącego wszelkie normy produkcji i przepisy o dobrostanie zwierząt to jedynie 0,1 proc. polskiej produkcji tego mięsa, wybuchła największa od lat afera, która może się odbić na interesach całej branży.
Ciemna strona branży
Dramatyczny obraz nocnej pracy ubojni w jednym z zakładów mięsnych na Mazowszu ujawnili reporterzy programu „Superwizjer". Sfilmowali, jak w nocy sprowadzane jest chore bydło i w drastycznych okolicznościach przerabiane na mięso, które trafia następnie do zwykłej sprzedaży w kraju i za granicą.
Proceder przynosił wysokie zyski: za średniej wagi zdrową krowę ubojnia płaci hodowcy 2,5 tys. zł, za leżącą, czyli chorą, nienadającą się na mięso – tylko 400–500 zł. W efekcie ubojnia na kilogramie zdrowej krowy zarabiała 0,3 zł, a chorej – 2 zł. Reporterzy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta