Von der Leyen obroni najważniejsze polskie interesy w Unii
Szef Komisji Europejskiej, który nie pozwoli zerwać więzi z USA i marginalizować krajów spoza eurolandu, to sedno sukcesu Warszawy. Dlatego PiS słusznie poparło Niemkę.
Co pięć lat, przy okazji nowego rozdania głównych stanowisk unijnej centrali, w Brukseli rozgrywa się swoisty teatralny spektakl. Parlament Europejski chce w nim pokazać, że jest prawdziwie niezależną od narodowych stolic instytucją i może wysadzić w powietrze porozumienie zawarte przez przywódców krajów „28". A kandydaci na szefów europejskich instytucji udają, że z dnia na dzień z Niemców czy Hiszpanów zmienili się w „Europejczyków" i wbrew prowadzonej do tej pory polityce obiecują wszystko, byle zyskać poklask zgromadzenia w Strasburgu.
Nie inaczej było w ten wtorek, gdy przed europarlamentem wystąpiła Ursula von der Leyen. Tak, jakby Niemka od 14 lat nie uczestniczyła w kolejnych rządach Angeli Merkel, które narzuciły południu Europy surowe rygory oszczędnościowe i odrzucały próby Francji budowy „socjalnej Europy", kandydatka na szefową Komisji Europejskiej obiecała poluzowanie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta