„La Bamba” ostra jak chili
Los Lobos, giganci muzyki meksykańskiej, ale także bluesa, zagrają na Festiwalu Legend Rocka.
Prawie wszyscy znają „La Bambę". Mało kto Los Lobos. Nowa wersja starego meksykańskiego hitu promująca film zapewniła tej grupie popularność w mediach i na dancingach.
Ale Los Lobos, czyli Wilki, mają też na koncie albumy z pikantnymi jak chili blues-rockowymi kompozycjami.
Amerykańska granica
Pierwsze nagrania z drugiej połowy lat 70. tego nie zapowiadały. To były bezpretensjonalne piosenki na kobiece i męski głosy. Ale na pewno nie kiczowate, jak „Pamelo, żegnaj" Tercetu Egzotycznego, śpiewającego w PRL o chłopcach z puebla. Debiutancka płyta „Si Se Puede!" była przedsięwzięciem charytatywnym, a dochód ze sprzedaży był przeznaczony dla członków United Workers of America. Związkowcy używali jako godła dumnego azteckiego orła i walczyli o prawa latynoskich i filipińskich robotników z kalifornijskich winnic. Po kilkuletnim strajku wywalczyli płace minimalne. Muzycy też harowali ciężko. Nagranie drugiej płyty trwało aż pięć miesięcy, ponieważ mogli się spotykać w studio dopiero po pracy wieczorem i w nocy.
Dużym krokiem na drodze do sławy był album „... A Time to Dance" (1983). Los Lobos zaczęli grać muzykę „z północy" i zatrudnili saksofonistę Steve'a Berlina z The Blasters. Płyta rozeszła się w 50 tysiącach egzemplarzy, co pozwoliło kupić dużego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta