Wielcy liderzy są jak krokodyle
Kiedyś wymieniano zarządy. Za PiS wymienia się zarządy, wymienia dyrektorów i zrywa podłogę – mówi Krzysztof Obłój, prof. UW i Akademii Leona Koźmińskiego.
Karuzela kadrowa znów ruszyła. Ostatnio zmienili się prezesi Lotosu i Pekao. Potrzebne były te zmiany?
Nie trzeba wybitnej inteligencji ani kwalifikacji, żeby wiedzieć, że to efekt tego, że jeden polityczny buldog próbuje drugiego ugryźć pod dywanem. I taki model postępowania jest tragiczny.
To nie budzi zaufania do tych spółek. Gdybym był ich partnerem zagranicznym, tobym rekomendował niewspółpracowanie z nimi, bo są niestabilne. To też nieszczęście dla klientów i pracowników spółek. W takim Orlenie, Lotosie czy PZU pracują dziesiątki tysięcy osób. Nie można ich traktować tak lekceważąco i pomiatać losem kogoś najbardziej odpowiedzialnego w ich firmie, czyli prezesa. Wreszcie, krzywdzi się tych ludzi. Dla politycznych nominatów, którzy wsiedli do windy i wyjechali na szczyt, po czym wyrzucono ich z 13. piętra, jest to mord menedżerski. Nikomu to nie służy.
Zmiany wchodzą głęboko w spółki? Czy tylko zmienia się członków zarządu, ale pozostaje trzon załogi i niewiele się zmienia w działalności firmy?
Kiedyś tak było. Teraz jest gorzej, a to rodzi cynizm. I nie dziwię się cynicznemu stosunkowi do członków zarządu państwowych spółek. Ich sytuacja nie buduje ani zaangażowania załogi, ani sympatii, nie mogą więc pełnić skutecznie roli liderów. Nikt...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta