Fałszywe ruchy
Zamiast powiedzieć wprost: odwołujemy się do lewicowych koncepcji, do lewicowego egalitaryzmu oraz uważamy, że mamy prawo urządzać innym życie nawet przy ich sprzeciwie, ruchy miejskie udają, że źródłem ich propozycji są jakieś pozaideologiczne, niekwestionowalne rozwiązania.
Za czasów PRL niektóre zmiany wprowadzane przez władzę, aczkolwiek całkowicie arbitralne, potrzebowały uzasadnienia w postaci woli ludu. Prawdziwy lud oczywiście nie był ich inspiratorem ani ich nie popierał, ale trzeba było stwarzać pozory – czasami wyłącznie na użytek zagranicy. I wówczas w jakiejś „Trybunie Ludu" albo innym „Głosie Robotniczym" można było przeczytać, a w „Dzienniku Telewizyjnym" usłyszeć, że dana decyzja została podjęta wskutek ustawicznych wniosków, monitów i próśb jakiejś organizacji społecznej. Czasami takiej, o której nikt nigdy nie słyszał, a która przecież faktycznie istniała.
Co to ma wspólnego ze współczesnymi ruchami miejskimi, zwłaszcza w polskim wydaniu? Wbrew pozorom – całkiem sporo. Oczywiście nie żyjemy już szczęśliwie w systemie autorytarnym, a władza, i centralna, i lokalna, jest wybierana w ramach demokratycznej procedury. Lecz modus operandi jest podobny: ruchy miejskie pełnią często funkcję wygodnych uzasadniaczy radykalnej przebudowy tkanki miejskiej, planowanej zgodnie z najnowszą ideologią przez władze miast. Gorzej, że same bywają prawdziwymi inicjatorami tych zmian.
W Polsce ruchy miejskie są zjawiskiem stosunkowo świeżym. Ich pierwszy kongres odbył się ledwie w 2011 r. w Poznaniu. Dzisiaj Kongres Ruchów Miejskich to największa i najważniejsza czapa zrzeszająca tego typu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta