Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Ewa, kiedy wchodziła na scenę, emanowała charyzmą

17 sierpnia 2020 | Kultura | Jacek Cieślak

Zygmunt Konieczny, kompozytor przebojów Ewy Demarczyk, o dekadzie współpracy z wokalistką, rozpoczętej w 1962 r.

Jak się państwo poznali?

Dowiedziałem się od kolegi Przemka Dyakowskiego, że jest utalentowana dziewczyna, która dobrze śpiewa w innym kabarecie – studenckim, medyków. Nazywał się Cyrulik. Poszliśmy tam, zobaczyliśmy Ewę i skaperowaliśmy ją do Piwnicy pod Baranami. Wszystkich szczegółów nie pamiętam, bo to było blisko 60 lat temu, ale powiedziała, że chciałaby się przenieść do Piwnicy, jednak krępuje się swoich kolegów z zespołu, a to był też układ towarzyski. Ostatecznie jednak dała się namówić. Teraz, kiedy dowiedzieliśmy się o jej śmierci, zdajemy sobie sprawę, że była gwiazdą w latach 60. i 70., a potem wycofała się i o niej zapomniano. Nie była obecna ani w radiu, ani w telewizji.

Wszyscy zapamiętali „Czarnego Anioła", brunetkę, z makijażem à la Kleopatra i hipnotycznym wzrokiem. Czym jeszcze zwracała uwagę?

Świetnym przygotowaniem zawodowym. Skończyła szkołę muzyczną, była pianistką, a także aktorką teatralną. To wspierało talent i owocowało ekspresją, którą kreowała i wykorzystywała. Krytykowała teatr, mówiła, że to nie dla niej. Ale korzystała z doświadczeń zdobytych w szkole teatralnej....

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Wydanie: 11737

Wydanie: 11737

Spis treści

Komunikaty

Nieprzypisane

Zamów abonament