Petarda w wodzie
International Swimming League – komercyjna Liga Mistrzów, daje zawodnikom pieniądze i satysfakcję. Dobre wyniki osiągają w Budapeszcie Polacy.
Pływanie jest jedną z trzech najchętniej oglądanych dyscyplin podczas igrzysk olimpijskich, ale pływacy w blasku fleszy stają tylko raz na cztery lata. Krezusami są największe gwiazdy, a ich kolegom po fachu – nawet ze światowej czołówki – do tej pory trudno było godnie zarobić. Wszystko zmienił rosyjsko-ukraiński oligarcha Konstantin Grigoriszin, który rok temu stanął okoniem światowej federacji i zorganizował komercyjną ISL.
Miliarder fortuny dorobił się na handlu produktami metalurgicznymi między Rosją i Ukrainą, a dziś jest ważnym graczem na rynku energetycznym, transportowym oraz armatorskim. Sieć jego powiązań politycznych jest podobno rozległa, choć – jak to bywa na Wschodzie – niczego nie wiadomo na pewno. Grigoriszin wspierał podobno kampanię Wiktora Juszczenki, a jego pieniądze jednocześnie przez lata były kroplówką dla Komunistycznej Partii Ukrainy.
Bunt pływaków
Pływanie to – obok pieniędzy i sztuki – jedna z jego największych namiętności. Grigoriszin już w 2009 roku założył Energy Standard Swimming Club dla czołowych zawodników świata, a kilka lat później jego firma została sponsorem reprezentacji Ukrainy. W końcu jednak zdecydował, że finansowa strzykawka to za mało. Jest rekinem biznesu, więc zdefiniował największy problem swojej ukochanej dyscypliny i...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta