Maszerować na dwóch nogach
O afroncie w Turcji, Sputniku i funduszu odbudowy mówi Charles Michel, przewodniczący Rady Europejskiej.
W ubiegłym tygodniu media obiegł film ze spotkania z prezydentem Erdoganem w Ankarze. Widać na nim, jak pan siada z przywódcą tureckim na specjalnych krzesłach, a przewodnicząca Komisji Europejskiej zdziwiona stoi i potem wyznacza się jej podrzędne protokolarnie miejsce na sofie, naprzeciw szefa tureckiej dyplomacji. Wylała się na pana fala krytyki za brak reakcji na taki afront ze strony tureckiej. Jak pan na nią odpowie?
Przede wszystkim głęboko żałuję tego, co się stało. Gdyby tylko się dało, chciałbym to odwrócić. Nie spałem w nocy, ten film przewijał się w mojej głowie 150 razy. Post factum wielu może powiedzieć, że mogłem zrobić to czy tamto. Moje wrażenie w tamtym momencie było takie, że gdybym jakoś zareagował, to sytuacja byłaby jeszcze gorsza, bo zniszczyłbym miesiące przygotowań do tej wizyty. Poza tym Ursula (von der Leyen – red.) pokazała swoją reakcję i pomyślałem, że to może byłoby widziane jako zachowanie paternalistyczne, gdybym dokonywał jakichś dodatkowych aktów. Na pewno trzeba z tego wyciągnąć lekcję dotyczącą przygotowania spotkań.
Nikt za to nie przeprosił. Ankara twierdzi, że to było na życzenie na stronie unijnej.
Wygląda na to, że protokół unijny nie miał dostępu wcześniej do tej sali i nie miał informacji o tym, jak będą usadzone osoby. Powtarzam z całą siłą mój żal wobec KE, ale też wobec kobiet w ogóle,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta