W strategii dla Bałtyku nie ma przeciągania liny między krajami
Nad Bałtykiem panuje absolutne zrozumienie, że nasze państwa muszą się uniezależnić od dostaw źródeł energii spoza UE, wyłączając Norwegię – mówi Grzegorz Poznański, dyrektor generalny Stałego Sekretariatu Rady Państw Morza Bałtyckiego.
Czym jest unijna strategia dla Morza Bałtyckiego?
W 2009 r. Bałtyk był miejscem, gdzie powołano pierwszą strategię makroregionalną w Unii Europejskiej. Później ustanowiono trzy kolejne, ale ta jest najstarsza. To mechanizm, który ma koordynować oddolnie to, co robią ludzie, instytucje, organizacje pozarządowe, aby realizować trzy cele strategii. A są to: ochrona morza, skomunikowanie transportowe regionu oraz jego zamożność, wzrost dobrobytu. W międzyczasie strategia, którą realizuje osiem unijnych państw (Polska, Niemcy, Dania, Szwecja, Finlandia, Estonia, Litwa i Łotwa), obrosła quasi-instytucjonalną otoczką. Mamy obszary polityczne, w ramach których realizowane są cele strategiczne strategii. Mamy też pokaźne grono uczestników różnych działań i projektów realizowanych w ramach strategii.
Zdaje się, że teraz głównym tematem rozmów jest bezpieczeństwo makroregionu, zważywszy na to, co się dzieje z gazociągami Nord Stream 1 i 2? Tymczasem my wciąż zdajemy się traktować Bałtyk jako morze wewnętrzne UE, zapominając nieco o Rosji.
Tak, często słyszy się o mare nostrum, szczególnie po deklaracji Finlandii i Szwecji dotyczącej przystąpienia do NATO. Natomiast nie jest to morze wewnętrzne UE czy też NATO. Szczególnie jeśli przyjrzymy się strategii morskiej Federacji Rosyjskiej, to widzimy, że z tamtej strony...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta