Gdy w szatni nie ma płaszcza
Oddanie na przechowanie odzienia wierzchniego nie oznacza, że zakład odpowiada także za rzeczy w kieszeniach.
Przychodzi mi omówić zagadnienie, z którym coraz częściej stykają się przedsiębiorcy z branży gastronomicznej. Nie wiedzą, jaką ponoszą odpowiedzialność w przypadku kradzieży rzeczy pozostawionych przez klientów w odzieży wierzchniej. „Nie mamy pańskiego płaszcza i co pan nam zrobi?” – pytał szatniarz z „Misia” Stanisława Barei. Ale to nie tak. Czym innym jest kradzież owego płaszcza, a czym innym utrata rzeczy, pozostawionej w odzieży wierzchniej.
Przykład: do lokalu przychodzi zamożny klient. W szatni lub na specjalnym wieszaku zostawia swój płaszcz. Zjada kolację i po paru godzinach, chcąc uiścić rachunek, idzie po portfel, w którym miał 50 tys. zł, w banknotach po 500 zł. Okazuje się, że portfel zniknął. Konsument pozywa restauratora, twierdząc, że dał mu na przechowanie płaszcz, więc przedsiębiorca...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta