Skok po czarny talerz
Czas na przedostatnie ważne wydarzenie tej zimy – turniej Raw Air. Przepis jest znany: trzy norweskie skocznie, osiem dni rywalizacji, liczy się każda próba.
Skoczkowie przyjęli tę nowość zimą 2016/2017 całkiem przychylnie, choć wtedy skakano w czterech miastach, w programie był jeszcze konkurs drużynowy i zagęszczenie wydarzeń mogło nieco przestraszyć uczestników.
Nagroda jednak przyciągała (100 tysięcy euro dla pierwszej trójki to było wówczas znacznie więcej, niż dawał Turniej Czterech Skoczni), chęć zmierzenia się z wyzwaniami robiła swoje, jeśli na coś narzekano, to na problemy logistyczne z transportem ekip.
Po sześciu edycjach Raw Air trochę się zmienił. Zimą 2019/2020 doszła rywalizacja kobiet, zniknął konkurs drużynowy, w końcu ograniczono liczbę miast-gospodarzy do trzech, co dało czas na oddech i więcej spokoju w podróżach między skoczniami. Ogólna idea się nie zmieniła – to zagęszczony cykl konkursów, w których do klasyfikacji końcowej turnieju zalicza się zarówno skoki kwalifikacyjne (w nazewnictwie turniejowym – prologi), jak i konkursowe.
Więcej dramatyzmu
W szczegółach jest w tym roku trochę nowości. Pierwszym...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta