Zło bywa bardzo banalne
Film „Strefa interesów” Jonathana Glazera, przy którym pracowali Polacy, ma pięć nominacji do Oscara i największe szanse na nagrodę w kategorii filmu zagranicznego.
Tej film jest dzisiaj bardzo ważny. W świecie, w którym narastają ruchy neonazistowskie, a w wielu zapalnych punktach, także bardzo blisko nas, giną ludzie i nasila się przemoc, Jonathan Glazer wrócił do II wojny światowej, do Holokaustu i Auschwitz. Nie pokazał jednak cierpienia i śmierci. Opowiedział o rodzinie komendanta obozu Rudolfa Hoessa. O banalności zła.
Dom pod murem obozu
– To nie jest film o przeszłości – podkreśla Jonathan Glazer. – Chciałem pokazać, że wojenni zbrodniarze nie byli potworami, tylko zwyczajnymi ludźmi. I przestrzec, żeby to się nie wydarzyło znowu. Mam nadzieję, że ten film wzbudzi niepokój, przypomni, że w każdym z nas może drzemać obojętność na gwałt.
Po seansie przychodzi więc do głowy słynne zdanie Zofii Nałkowskiej: „Ludzie ludziom zgotowali ten los”. I to, co pisał Primo Levi: że potwory istnieją, ale jest ich zbyt mało, by stały się niebezpieczne. A najbardziej niebezpieczni są zwyczajni ludzie gotowi działać, nie zadając pytań.
Brytyjczyk Jonathan Glazer, twórca m.in. „Sexy Beast” i „Pod skórą”, myślał o tym filmie od dziesięciu lat, od czasu gdy wpadła mu w ręce książka Martina Amisa „Zone of Interest”. Jej bohaterem był komendant anonimowego obozu koncentracyjnego, w fabule...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta