Reforma wolności na rozdrożu
Po dwóch dekadach ciszy ruszył na nowo dyskurs o skróceniu czasu pracy.
Ponad dwieście lat temu walijski działacz, założyciel komuny New Harmony i właściciel przędzalni Robert Owen ukuł aksjomat: „osiem godzin pracy - osiem godzin wolnego czasu - osiem godzin snu”. I sporo czasu upłynęło, bo ponad wiek, by ośmiogodzinny czas pracy stał się normą w znacznej części świata. W królestwie Szwecji zaczął obowiązywać od 1919 r., ale dopiero w 1973 r. parlament postanowił zredukować 48-godzinny tydzień pracy do 40 godzin. Kilka lat później uchwalono ustawę o pięciu tygodniach urlopu.
Wkrótce od wprowadzenia reformy minie 50 lat i mimo digitalizacji, sztucznej inteligencji, prognoz, że jedna czwarta wszystkich etatów przechodzi radykalną metamorfozę, norma godzin pracy prawie się nie zmieniła.
– Nasze dochody realne wzrosły i jednocześnie wybraliśmy pobieranie część zysków z przyrostu produkcji raczej w formie wolnego czasu niż w gotówce – komentowała szefowa think-tanku Futurion Anne-Therèse...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta