Elektorzy decydują i będą decydować
Ponad 60 proc. Amerykanów wolałoby, aby w wyborach prezydenckich o zwycięzcy decydowała większość oddanych głosów. Ale zlikwidowanie systemu opierającego się na Kolegium Elektorów nie jest łatwe.
Znany z gaf językowych i nieprecyzyjnych wypowiedzi Tim Walz w ubiegłym tygodniu powiedział, że „trzeba skończyć z Kolegium Elektorów”. – Potrzebujemy głosowania powszechnego – powiedział kandydat na wiceprezydenta na spotkaniu wyborczym w Kalifornii.
Sztab Kamali Harris skorygował tę wypowiedź, oświadczając, że demokratyczna kandydatka nie ma reformy systemu wyborczego w swojej wyborczej agendzie. – Gubernator Walz wierzy, że każdy głos ma znaczenie w Kolegium Elektorów, i z dumą odwiedza wszystkie stany, by zyskać poparcie wyborców – podał sztab Harris w oświadczeniu. I Walz też się szybko z tej wypowiedzi wycofał.
Niemniej jednak kandydat na wiceprezydenta wyraził myśl, z którą zgadza się 63 proc. Amerykanów, jak wynika z ogólnokrajowego badania Pew Research Center. To też temat, który powraca w dyskusjach o systemie politycznym w Stanach Zjednoczonych, gdzie o wygranej w wyborach prezydenckich nie decyduje większość oddanych głosów, tak jak w wyborach innych szczebli czy np. w Polsce, ale głosy elektorów....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta