Nowy spór z Chinami. Tym razem o lotnictwo
Europejskie linie domagają się zrównania warunków, na jakich latają do Chin, z tymi, z jakich korzystają chińscy przewoźnicy. USA już pokazały, jak to zrobić.
LOT zrezygnował z kolejnego połączenia do Pekinu (po Beijing Daxing z siatki znika także Beijing Capital), bo przegrywa w konkurencji z Chińczykami. W tym samym czasie, kiedy polski przewoźnik poinformował, że rezygnuje z obsługi połączeń do Chin w sezonie zimowym, skandynawski SAS zawiesił obsługiwanie trasy Kopenhaga–Szanghaj. Wcześniej poddały się m.in. Lufthansa i British Airways oraz Virgin. Wszyscy podają ten sam powód: konieczność omijania Syberii, a teraz jeszcze dodatkowo Iranu, co zdecydowanie podnosi koszty.
Tymczasem linie chińskie mogą latać nad Syberią, czyli najkrótszą trasą. Lot z Warszawy do Pekinu wykonywany przez Air China trwa 11 godzin. LOT leci o 2–2,5 godziny dłużej. Bo nie tylko, że nie może korzystać z rosyjskiej przestrzeni powietrznej, ale dodatkowo musi okrążać Bliski Wschód. – Dla nas oznacza to konieczność załadunku dodatkowego paliwa, czyli ograniczenie liczby sprzedanych miejsc w samolocie. Dodatkowo taka rotacja znacznie się wydłuża, co ma również wpływ na czas pracy załóg – tłumaczy Robert Ludera, odpowiedzialny...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta