Nie planuję rewolucji
– Potrzebujemy planu, skutecznego działania, współpracy. Nasze środowisko wcale nie jest podzielone – mówi prezes Polskiego Związku Koszykówki Grzegorz Bachański.
Sześć lat temu zastąpił pana Radosław Piesiewicz, a teraz pan wraca w jego miejsce. Wszystko zostanie po staremu?
Nie. Sześć lat w sporcie to epoka. Nie ma miejsca na stagnację. My dziś musimy myśleć o tym, co będzie za pięć–dziesięć lat, a nie o tym, co było. Ale to nie wymaga rewolucji, tylko planu, skutecznego działania i współpracy.
Wydaje się, że niemało osób oczekiwałoby jednak rewolucji…
Kibice patrzą na dyscyplinę z innej perspektywy i to normalne, bo oczekują przede wszystkich wyników sportowych. Nie różnią nas cele, ale świadomość, jak do nich dojść. Kiedy teraz rozmawiam z moimi byłymi kontrkandydatami Filipem Kenigiem czy Jackiem Jakubowskim, to wydaje mi się, że ich hasła także rewolucyjne nie były. Dziś, kiedy opadły emocje po wyborach, skupiamy się na tym, co nas łączy, i takich aspektów jest znaczne więcej.
Zajął pan miejsce Piesiewicza i teraz będziecie blisko współpracować?
Nie ma takiego powodu. Radosława Piesiewicza nie ma już w strukturach PZKosz. Przez kilka lat blisko współpracowaliśmy i – jak zawsze – działałem w tym czasie dla dobra polskiej koszykówki. Robię to od 30 lat. Nie pojawiłem się w PZKosz jako czyjś człowiek. Nie byłem też kandydatem namaszczonym przez prezesa Piesiewicza.
Jednak pracowaliście ze sobą przez sześć lat i pewne relacje...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta