Nie opozycjonista, tylko szpieg
Za podpaleniem centrum handlowego w Warszawie stał rzekomy uchodźca z Białorusi. Pożar wywołał zdalnie, wszystko nagrał telefonem – pokazują szokujące ustalenia śledczych.
Pożar wybuchł w hipermarkecie budowlanym OBI przy ul. Radzymińskiej 166 w Warszawie 14 kwietnia ubiegłego roku. To niemal równo miesiąc przed gigantycznym pożarem wielkiego centrum handlowego przy ul. Marywilskiej. Przeszedł praktycznie bez echa, chociaż był groźny, bo jak się okazuje, objął jedną ze stref, która została doszczętnie zniszczona.
Do mediów – w tym do „Rzeczpospolitej” – docierały sygnały, że skala była znikoma, a systemy obiektu zdusiły ogień w zarodku. Jak się okazuje, pożar był poważny i spowodował straty sięgające ok. 3,5 mln zł. Tylko dzięki systemom przeciwpożarowym i szybkiej interwencji strażaków nie spłonął cały sklep. Nikt nie zginął, bo ogień wybuchł w nocy, kiedy w tłumnie odwiedzanym obiekcie nie było klientów.
Mocne dowody winy
Śledztwo w tej sprawie wszczął Mazowiecki Wydział ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej, a do działań wykrywczych zaangażowano policjantów z Wydziału do Walki z Terrorem Kryminalnym i Zabójstw z Komendy Stołecznej. Po roku śledczy już wiedzą, że było to celowe...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta