Może trzeba jeszcze czasu
Już prawie 25 lat polski Kościół zmaga się z pedofilią.
W kwestii walki z wykorzystywaniem seksualnym małoletnich Kościół w Polsce idzie długą i wyboistą drogą. Osiągnięto już kilka kamieni milowych – wydarzeń istotnych i historycznych. Ale kiedy się wydaje, że Kościół hierarchiczny wyszedł z dymu kadzideł i nic już nie zasłania drogi do celu, nagle wyrasta kolejna przeszkoda, która powoduje zatrzymanie się, a niekiedy wręcz płochliwą ucieczkę.
Na drodze tej pełno jest strachu, ścierania się różnych wizji, rozgrywek frakcyjnych między biskupami, wchodzi na nią także polityka. Teoretycznie osoby pokrzywdzone i szeroko pojęte dobro Kościoła, czyli wszystkich, którzy do niego przynależą, są na planie pierwszym, ale w praktyce nieustannie coś – a może raczej ktoś – je zasłania. Prawda, sprawiedliwość i oczyszczenie nie są w stanie się przebić. Nie ma wątpliwości, że w ciągu tego ćwierćwiecza wiele osób, nie doczekawszy zdecydowanych, odważnych ruchów hierarchii, zatrzasnęło za sobą drzwi świątyń i odeszło, nie chcąc mieć z Kościołem nic wspólnego. Ile owiec odłączyło się od stada, a ci, którzy mieli o nie dbać, nie wychodzą ich szukać?
Wydaje się, że za datę początkową zmagania się biskupów z pedofilią należy uznać marzec 2001 r., gdy wybuchła tzw. sprawa tylawska. Dotyczyła proboszcza z Tylawy, którego oskarżono o wieloletnie wykorzystywanie małoletnich dziewcząt, w którego winę dość długo nie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta