Długa i o niczym, ale pełna debat
Polaryzacja, podsycana przez PiS i KO, była kitem kampanii. Hitem każdy moment, gdy mówiło się, że ten duopol runie.
Kampania wyborcza ruszyła w połowie stycznia, ale trudno nie odnieść wrażenia, że była dużo dłuższa. Była to najnudniejsza i zarazem najciekawsza kampania. Najnudniejsza, bo właściwie o niczym, choć miała być o bezpieczeństwie. Najciekawsza, bo mniej więcej w połowie wcale nie było oczywiste, kto wejdzie do drugiej tury, a to zmieniłoby kształt polskiej sceny politycznej. Finisz z kolei przyniósł ciekawy spór lewicy.
Jałowe tło
Możliwe, że łącznie z kandydatami jesteśmy sporami zmęczeni. Ale to, że kampania była rozdebatowana jak żadna inna, było jej atutem. Zwłaszcza że zaowocowała nowymi ożywczymi formatami. To, że kandydaci zadają sobie nawzajem pytania, najpewniej już z nami zostanie. Być może debata „Super Expressu” podzieliła środowisko, bo dziennik zdecydował, że będzie polegać wyłącznie na wymianie zdań pomiędzy politykami właściwie bez udziału dziennikarzy, ale w opinii publicznej została niekwestionowaną zwyciężczynią w swojej kategorii, bo była autentyczna....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta