Trzeba być gotowym na wszystko
Od sobotniego poranka do niedzieli wieczorem spaliłem 12 tysięcy kalorii. Mamy oczywiście kucharzy w zespole, ale podczas wyścigu nie da się spokojnie jeść – opowiada „Rz” Robert Kubica po zwycięstwie w 24h Le Mans.
Cel postawiony cztery lata temu osiągnięty – wygrał pan 24h Le Mans w klasyfikacji generalnej jako pierwszy kierowca z Polski i naszego zakątka Europy. Czy zaskoczyła pana reakcja motorsportowego świata na ten wyczyn? Publicznie gratulowali panu Fernando Alonso, George Russell, ten sukces opisywano nie tylko w mediach, ale także na oficjalnych stronach Formuły 1 czy WRC...
Nie spodziewałem się, że tak wiele osób ma mój numer telefonu! Oczywiście to bardzo miłe, a niektórymi gratulacjami byłem zaskoczony. Odezwał się na przykład Casey Stoner, dwukrotny motocyklowy mistrz świata, którego spotkałem raz w życiu.
Jak ocenia pan to zwycięstwo na tle wielu innych osiągnięć w karierze, jak wygrana w Grand Prix Kanady czy sukcesy w kartingu, rajdach i innych wyścigach?
Na pewno jest to jeden z moich większych sukcesów, ale nie chcę ich porównywać. Tak jak człowiek w życiu, również sportowiec w swojej karierze ma różne etapy, a takie miłe chwile potwierdzają sens całej tej niewidocznej pracy. W naszym kraju motorsport ma się już lepiej, ale wciąż nie jest postrzegany jako sport – a tymczasem wymaga ogromnej pracy i przygotowań, sporego wysiłku.
Jak zatem wyglądają te zakulisowe działania? Kibice śledzą wyścig przez 24 godziny, ale dla kierowców i zespołów trwa to przecież znacznie dłużej....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
