Z opłatkiem i choinką, ale bez kolęd
Gdy zbliżała się Wigilia, większości sportowców nie było w klubach, wracali do rodzinnych stron. Byli jednak tacy, którzy zostawali i dzielili się opłatkiem. Życzenia składali sobie nawet zawodnicy Legii i Polonii. Ale to było dawno temu...
Dla większości polskich sportowców w II Rzeczpospolitej, zwłaszcza mieszkających na nizinach, sporty letnie „zapadały w sen zimowy”, trwający od początków grudnia do końca lutego lub początku marca. Sportowe życie przenosiło się w góry, gdzie swoje trzy miesiące mieli narciarze, łyżwiarze i saneczkarze. Ich arenami stawały się skocznie, lodowiska, tory saneczkowe i trasy narciarskie w Zakopanem, Krynicy, Karpaczu.
Warszawiakom, poznaniakom, krakowianom i mieszkańcom innych nizinnych metropolii pozostawały ślizgawki, na których świątecznym elementem mogły być ubrane choinki i puszczane z głośników kolędy.
W latach 20. i 30. XX wieku lodowiska w Dolinie Szwajcarskiej, na Dynasach czy na Agrykoli stawały się zimowymi salonami towarzyskimi stolicy. Łyżwiarzom towarzyszyły utwory wykonywane przez… prawdziwe orkiestry. Przez wiele lat walc Emila Waldteufla „Łyżwiarze” zajmował w tym zimowym repertuarze pierwsze miejsce.
Tyle że w zabawach na ślizgawkach brali najczęściej udział nigdzie niezrzeszeni amatorzy, którzy po przejażdżce na lodzie wracali do domów. Ci, którzy bardziej poważniej uprawiali sport – członkowie klubów – spotykali się zazwyczaj we własnym gronie w siedzibach klubów lub wynajętych lokalach. W wielu przedwojennych klubach na równi z sekcjami sportowymi działały inne – chóry czy zespoły pieśni i tańca – i to właśnie one...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)

