Ballada łowcy róż
DEBIUT
Ballada łowcy róż
JAN KRASNOWOLSKI
Nickowi Cave'owi
Ćma dostrzega w oddali światło. Przez ciężki, duszny mrok zaczyna przebijać się wtamtą stronę. Każdy ruch aksamitnych skrzydeł przybliża ją coraz bliżej. Światło różni się od wszystkiego, co znała wcześniej. Światło jest silne. Ma w sobie dziwną moc, która hipnotyzuje, przyciąga, nie pozwala lecieć w innym kierunku. Sprawia, że inne kierunki przestają istnieć. Ćma zbliża się tak, że zaczyna czuć też ciepło. Zafascynowana krąży dookoła, ale to nie wystarcza, chce dotknąć płomienia. Znika jej instynkt samozachowawczy. Oślepiona nie zauważa innych owadów, które przybyły tu przed nią. Okaleczone, poparzone, z osmalonymi skrzydłami krążą gdzieś niżej, nie mogą już dosięgnąć światła. Wciąż jednak próbują. Desperackimi uderzeniami tlących się skrzydeł walczą, żeby jeszcze raz, choć przez ułamek sekundy, znaleźć się wjego palącym, bezlitosnym zasięgu. Potem spadają w dół, szczęśliwe, że im się udało.
Zbliża się wieczór. Zrobiłem wszystko, co miałem do zrobienia. Nic mnie już tu nie trzyma. Rano pojadę na dworzec i kupię bilet, jeszcze nie wiem, dokąd. Nie zastanawiając się długo, wybiorę następne miasto. Musi być duże. Fascynują mnie duże miasta. Lubię je poznawać, odkrywać, zaprzyjaźniać się z nimi stopniowo. Dzień po dniu coraz lepiej, coraz...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta