Żywe bankomaty
Każdy sposób jest dobry, by wyciągnąć pieniądze od zagranicznego turysty
Żywe bankomaty
Na Jedwabnym Targu mało jest jedwabi, więcej natomiast bawełnianej konfekcji. Większość tego towaru to oczywiście podróbki, lecz zrobione tak fachowo, że trudno je odróżnić od oryginału.
(C) AP
PIOTR GILLERT
z Pekinu
Biali turyści są dla Chińczyków jak wielkie, żywe bankomaty. Wystarczy znać hasło, na które reaguje taka maszyna, by wyciągnąć z niej masę pieniędzy. Hasła bywają różne: od "poznajmy się" po "kup pan antyk".
W zeszłym roku Chiny odwiedziło ponad 72 mln zagranicznych turystów, zostawiając 14 mld dolarów. Wedle ocen międzynarodowych ekspertów przy utrzymaniu obecnego tempa rozwoju turystyki już za parę lat Chiny staną się najczęściej odwiedzanym przez turystów krajem świata. Dla takich osób jak sprzedawca "markowej odzieży" Hu czy "studentka malarstwa" Jane trudno o lepsze wieści.
- Wy biali macie dużo pieniędzy, my Chińczycy mamy ich mało, dlatego powinniście płacić więcej - mówi Hu, gdy z pełnym wyrzutu spojrzeniem staram się przekonać go, że powinien wziąć ode mnie tyle samo, co od Chińczyka.
Jeszcze do niedawna takie nierówne traktowanie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta