Francja jednak z reklamami
Francja jednak z reklamami
Z dużym zdziwieniem przeczytałem notatkę czytelniczki "Moich podróży" "Francja bez reklam" (nr 257). Szczęśliwy los pozwolił mi bowiem w kolejnych latach przejechać we Francji w celach turystycznych kilkadziesiąt tysięcy kilometrów (!), ostatnio w 1999 r., i zawsze widziałem tam wzdłuż dróg liczne tablice reklamowe, chociażby winnic, wytwórni serów, supermarketów, hoteli itd.
Może pani Maria Gładyszewska jeździła wyłącznie płatnymi autostradami, z których ja we Francji nigdy nie korzystam (nie śpieszy mi się, chcę coś zobaczyć także po drodze i taniej) i może tam nie ma reklam? Podobnie nie widziałem w paryskim metrze gołych ścian (chyba, że w tunelach), wszędzie były reklamy. A w Paryż bez neonów chyba nikt nie wierzy, skąd takie surrealistyczne obserwacje?
Romuald Kochanowski