Pachnie imperializmem
Pachnie imperializmem
Członkowie paramilitarnych organizacji nacjonalistycznych przed świątynią Yasukuni
FOT. (C) REUTERS
TERESA STYLIŃSKA
Premier Junichiro Koizumi ma do rozstrzygnięcia nie lada dylemat: czy 15 sierpnia, w rocznicę ogłoszenia kapitulacji Japonii w drugiej wojnie światowej, powinien udać się do świątyni Yasukuni, wzniesionej ku czci poległych żołnierzy? Problem w tym, że Yasukuni dla wielu stanowi symbol przedwojennego militaryzmu, od którego współczesna Japonia stanowczo się odcina.
Każde pojawienie się prominentnego polityka - deputowanego czy ministra - w Yasukuni budzi, w kraju i za granicą, ogromne emocje. Cóż dopiero, gdy politykiem tym jest premier, a wizyta ma mieć charakter oficjalny.
Niezależnie od tego, co postanowi premier, każda jego decyzja będzie niedobra. Jeżeli Koizumi uda się do świątyni, ucierpią na tym - i tak niełatwe - stosunki Japonii z sąsiadami: Chinami, Koreą Południową, Koreą Północną. Jeżeli tego nie zrobi, straci poparcie części opinii publicznej, a jest mu ono bardzo potrzebne, by mógł skutecznie reformować gospodarkę. Współpracownicy obawiają się także, że może ucierpieć wiarygodność szefa rządu, który od paru miesięcy niezmiennie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta