Obieżyświat
Z Tomaszem Sikorą, fotografikiem i globtroterem, rozmawia Jolanta Zarembina
TOMASZ SIKORA Z MIESZKANKĄ WIOSKI NAD DELTĄ OKAWANGO, 1998 R.
Na pewno nie nazwę pana emigrantem, bo słyszałam, że będąc w Nowej Zelandii, spędził pan kiedyś całą noc, siedząc z kolegą w basenie, popijając wódkę w łupinkach kiwi, a nad ranem podpisał oświadczenie, że - cytuję - "każdy, kto powie o mnie emigrant, dostanie w mordę".
- Nigdy nie czułem się emigrantem, choć po zamieszkaniu w Australii w latach osiemdziesiątych miałem kłopoty z tożsamością. Tęsknota za Polską zelżała, kiedy zacząłem wyprawy do Azji: Korei, Japonii, Bangkoku, Tajlandii. Na ulicy w Hongkongu stałem jak zaczarowany, gapiąc się na tłumy Chińczyków. Zrozumiałem, że jestem już obywatelem świata, nie tylko jednego państwa. Ale nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby przeciąć polską pępowinę.
Wielu Polaków, znających tylko PRL, za granicą przeżywało szok.
- Myśli pani, że ja nie? Za komuny dawali dwa rodzaje paszportów: na Europę i na świat. Dostałem ten drugi, kiedy razem z bratem wyruszyłem w swoją pierwszą podróż do Tunezji. Wybraliśmy najtańszą trasę: kilka dni pociągiem i statkiem. Wziąłem dziesięć dolarów i jedzenie, między innymi pieczonego kurczaka. Kiedy wydaliśmy już wszystkie pieniądze i zjedliśmy wszystkie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta