Karol Wojtyła w anegdocie
Pamiętam jego pierwsze spotkanie z księciem metropolitą Adamem Stefanem Sapiehą - wspomina ksiądz Edward Zacher, katecheta Karola Wojtyły. - Było to w maju 1938 roku. Metropolita przyjechał do Wadowic na wizytację. Parę dni wcześniej zawołałem Karola i powiedziałem do niego: "Lolek, przygotujesz sobie mowę powitalną, bo przyjeżdża nasz metropolita". Doskonale pamiętam, że napisał pięknie, a jeszcze ładniej powiedział.
Gdy ceremonia się skończyła, metropolita chwycił mnie za rękę i spytał:
- A on co, księdzem będzie?
- Niestety nie! - odparłem.
- Szkoda, szkoda! Ale dlaczego? - dopytywał się arcypasterz.
- Bo się zakochał w polonistyce. I już nawet wiersze pisze. Chce być aktorem.
- Szkoda, wielka szkoda! - raz jeszcze powtórzył Sapieha.
d
W sierpniu 1944 roku, ze względów bezpieczeństwa, wszyscy klerycy tajnego seminarium zamieszkali w pałacu arcybiskupim. Mówi ksiądz Franciszek Konieczny, wówczas jeden z kleryków: Patrzyliśmy codziennie na kolejki biedaków gromadzących się przed poczekalnią u pana Franciszka, chcących uzyskać zezwolenie na "posłuchanie" u księcia metropolity. Po jakimś czasie zaczęła się też gromadzić "bieda krakowska" pod drzwiami naszego mieszkania - konkretnie domagano się przywołania księdza Wojtyły. Pamiętam, jak zapukał do...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)