Najszybszy żołnierz wśród bratnich żołnierzy
Najszybszy żołnierz wśród bratnich żołnierzy
FOT. MIECZYSŁAW ŚWIDERSKI
MAREK JÓŹWIK: Twoja ucieczka z Polski to była wielka afera. Jak to się odbyło?
ANDRZEJ BADEŃSKI: Wesoło. Wyjechałem autobusem z działaczami ZMS. Autobus jechał do Monachium na mistrzostwa świata w piłce nożnej. Obejrzałem trzy mecze na stadionie, resztę w niemieckiej telewizji.
Nikt was nie pilnował?
Pilnowali dwaj panowie. Ale mnie nie upilnowali.
Rozumiem, że byłeś przygotowany. Mieszkanie, praca - te rzeczy były dograne.
Nic nie było dograne. Miałem kapownik z telefonami paru znajomych w Niemczech, to wszystko. Wiedziałem, że na tych ludzi mogę liczyć. Zatelefonuję, a oni mi pomogą, i tak się stało. Przyjechało po mnie dwóch kolegów z Heidelbergu. Mieszkałem u nich przez tydzień. Potem odnowiłem inne kontakty.
Sportowe?
Nie. To była fajna grupa towarzyska, ale nie ludzie ze sportu. Zresztą, ze sportem skończyłem. Chciałem zbudować własną egzystencję pozasportową. I tam, gdzie będzie to możliwe. W Niemczech było to możliwe. W Polsce nie widziałem dla siebie miejsca. To był wtedy smutny kraj.
Z czego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta