Mity polskie
Dzięki walce z Chrisem Byrdem Andrzej Gołota odzyskał twarz, choć sędziowie orzekli remis
(C) EAST NEWS
Historia zatoczyła koło. W tej samej hali Madison Square Garden Andrzej Gołota dał się przecież poznać światu we wspaniałej pierwszej walce z Riddickiem Bowe'em. To tu o mało nie stracił życia, gdy rzucono się na niego nie tylko z pięściami za to, że znokautował Bowe'a ciosami poniżej pasa. Później jeszcze nieraz odsądzano go od czci i wiary, wydawano wyroki, mieszano z błotem.
W nocy z soboty na niedzielę Andrzej Gołota po raz trzeci stanie przed szansą zdobycia tytułu zawodowego mistrza świata wagi ciężkiej. Z Lennoksem Lewisem przegrał, z Chrisem Byrdem zremisował, teraz jego rywalem będzie Portorykańczyk John Ruiz. Pojedynek pokaże stacja TVN.
Porażki w boksie rzadko są przepustką do sławy, ale tak właśnie było z Andrzejem Gołotą. Przegrał dwa razy z Riddickiem Bowe'em (11 lipca 1996 i 14 grudnia 1996), bo bił rywala poniżej pasa, ale mimo to zaczął być uważany za jednego z najlepszych bokserów wagi ciężkiej na świecie.
Kiedy po pierwszym pojedynku przegranym przez dyskwalifikację przyleciał do Atlanty na igrzyska olimpijskie, dorównywał popularnością Evanderowi Holyfieldowi i aktorowi Bruce'owi Willisowi, którzy przychodzili oglądać bokserski turniej. Z pewnością duży wpływ na to miały...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta