To był rok obfitych zbiorów
A jednocześnie większość Polaków żyła w głębokim przekonaniu, że kraj znajduje się na samym dnie głębokiego, niedającego żadnych widoków na poprawę kryzysu
Mniejsza o polityków, bo w końcu twierdzenia, że dokoła panuje gospodarcza katastrofa, są w czasie polskich kampanii wyborczych normalnością.
Nie dziwi również frustracja szarych obywateli, dla których główną miarą poprawy sytuacji gospodarczej jest spadek bezrobocia i wzrost płac - a takich zjawisk w roku 2004 rzeczywiście jeszcze nie było widać.
Naprawdę dziwne było to, że głęboka nieufność i kiepskie oceny sytuacji utrzymywały się również wśród przedsiębiorstw. A efektem tego były nie tylko ostrożne prognozy perspektyw wzrostu sprzedaży, ale - co gorsza - niska skłonność do inwestowania i absolutna niechęć do zatrudniania nowych pracowników.
I to mimo raportowanego przez GUS wzrostu PKB rzędu 5,4 proc. (jednego z najwyższych w Europie), niewiele niższego wzrostu popytu krajowego, błyskawicznie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
