Globalne wartości, lokalna sprawiedliwość
Czy rzeczywiście jest tak, jak chce Bogumił Luft, że "zadawanie zbyt wielu pytań w sprawie Saddama sprowadzi nas na manowce"? A może jest zupełnie odwrotnie: unikanie pytań zawiedzie nas w ślepy zaułek.
Podzielam przekonanie publicysty "Rzeczpospolitej", że były iracki dyktator Saddam Husajn jest odrażającym typem, i nie poszedłbym z nim na kawę. Zgoda, że bezczelnie wykorzystuje jawny proces do opowiadania bredni o tym, jak bardzo niewinnym jest człowiekiem i że dzieje mu się krzywda. Prezentuje butę, gdy w sali sądowej mówi, że musi nadal bronić irackiego narodu i honoru. To wszystko jednak koszty, które warto znosić. Dlaczego? Po pierwsze dlatego, że tylko w ten sposób ludzie dowiedzą się - jeżeli nie mają jeszcze świadomości - o rozmiarze zbrodni, jakich dopuścił się Saddam. Po drugie, jawność tego procesu, czyli fakt, że śledzą go odbiorcy na całym świecie, stanowi zarazem jakąś gwarancję szczególnie dla ludności arabskiej, że oskarżyciele dyktatora dochodząc sprawiedliwości nie wybiorą drogi na skróty.
Zarazem nie zmienia to faktu, że próba osądzenia Saddama, jak i zresztą każdego zbrodniarza, czego dowodzi choćby proces...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta