06 sierpnia 2007 | Sport
Kara dla mnie była dość śmieszna, bo nie wiąże się z żadnym określonym przepisem w regulaminie. To jedna z tych dziwnych rzeczy, które się czasem zdarzają w Formule 1. Przypomina mi to sytuację, w której w piłce nożnej podyktują przeciw twojej drużynie niesłuszny rzut karny. Musisz grać dalej, ale tracisz bramkę. Na takim torze po starcie z szóstej pozycji można mieć tylko nadzieję na finisz na podium. Gdybym nie utknął za Ralfem Schumacherem, może byłoby to możliwe – a tak muszę cieszyć się z pięciu punktów za czwarte miejsce.