Davida Lyncha podróże w nieznane
David Lynch nie ma w sobie nic z demona. Wysoki, z rozwichrzoną fryzurą, jest przyjazny i ujmujący. Oczarowuje bezpośredniością aktorów, współpracowników i dziennikarzy. Budzi zaufanie. Uśmiechnięty i serdeczny, ma w sobie niesamowitą wyobraźnię i ogromną ciekawość świata. Odbiera go wszystkimi zmysłami, wyczuwa jego klimaty. A potem przenosi je na ekran.
- Film jest podróżą w nieznane, podczas której trzeba pozbyć się lęku i zaufać własnej intuicji - mówi.
Kino to cudowne medium, które wychodzi poza słowa, wykorzystując obrazy i nastroje. Podobnie jak muzyka odwołuje się nie tylko do intelektu, ale i do wrażliwości.
Lynch wierny własnym wizjom nie daje się porwać żadnym nurtom i modom. I wcale nie oczekuje, że wszyscy widzowie zinterpretują jego filmy tak, jak on to sobie wymyślił. Rzuca tropy, działa na podświadomość i wierzy, że każdy znajdzie w jego dziełach coś dla siebie.
Między Los Angeles a ŁodziąSwój najnowszy film "Inland Empire" David Lynch pierwszy raz pokazał w Polsce podczas Camerimage, w grudniu 2006 roku. W czwartek przyjechał do Gdańska, by zaprezentować go na Festiwalu Gwiazd. Od kilku lat jest...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta