Mroczny sekret emiratu
Europejczykom Dubaj jawi się jako raj. Inne wrażenia ma pół miliona pracujących tu azjatyckich robotników
Północ, centrum miasta, dzielnica biurowców. W zasięgu wzroku dziesiątki placów budów. Praca wre. Ramiona dźwigów raz po raz unoszą betonowe elementy, na szkieletach stalowych konstrukcji w jaskrawym świetle reflektorów uwijają się robotnicy.
W Dubaju, który szczyci się najszybszym tempem realizacji inwestycji, praca trwa non stop. Decyzje zapadają w klimatyzowanych gabinetach: – 100 pięter? Okej. Osiem miesięcy powinno wystarczyć. Realizacja spada na barki robotników z: Indii, Pakistanu, Sri Lanki, Filipin. Takich jak Sanjeer Kishan. Znajduję go po godzinie błąkania się po okolicach placów budów. Przyjechał tu trzy miesiące temu. Chudy, żylasty, o gorejących oczach pod okapem plastikowego hełmu. – To miało być eldorado, a mam dwa tysiące dolarów długu. Nigdy tego nie spłacę – spluwa na ziemię.
Kishan, podobnie jak wielu innych, padł ofiarą...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta