Listy do Rzeczpospolitej: Konsekwencje nieodpowiedzialnych wypowiedzi
Pan Władysław Bartoszewski, uznany autorytet III RP, pozwolił sobie nazwać mnie bydłem, bo miałam czelność głosować na pana Jarosława Kaczyńskiego i PiS.
Jarosław Kaczyński w Sejmie żałował, że pan Tusk za słowa „swojego mentora” nie przeprosił. Ja nie życzę sobie przeprosin ani pana Tuska, ani pana Bartoszewskiego, bo wymuszanie przypominałoby mi przeprosiny pana Kwaśniewskiego za PRL. Władysław Bartoszewski ostatnio pozwala sobie na różne zdumiewające swobodą językową wypowiedzi, niestety, nielicujące z pozycją społeczną i wiekiem. Dzieląc społeczeństwo na bydło i niebydło, zdawał sobie sprawę, że mówi obelżywie, pogardliwie o ludziach(...).Jak powinna się czuć partia rządząca deklarująca zaufanie do obywateli i ofiarująca im liczne wolności, która powołuje na doradcę premiera osobę traktującą w sposób przekraczający granice elementarnej przyzwoitości mnie i znaczną część społeczeństwa?
Demokracja to między innymi prawo do swobodnych wypowiedzi, ale w pewnych sytuacjach pewni wypowiadający się muszą ponieść konsekwencje swoich nieodpowiedzialnych wypowiedzi. Grażyna E. Suska, Warszawa