Żyję otoczona przez duchy
Angielska wokalistka i aktorka, barwna muza lat 60., w poniedziałek po raz pierwszy przyjedzie do Polski
Rz: 40 lat temu, w przełomowym roku 1968 r., zjawiła się pani z walizką w Paryżu. Jakie życie czekało tam młodą, aspirującą artystkę?
Jane Birkin: Nie byłam aspirującą artystką, tylko zdesperowaną panią domu. Miałam już za sobą rolę w „Powiększeniu” Antonioniego, debiut w teatrze i musicalu. Miałam też córkę Kate, którą urodziłam jako 19-latka. Jej ojciec John Barry, wzięty kompozytor, wyjechał do Ameryki i zostawił nas z niczym. Paryż był koniecznością. Nie spodziewałam się zabawy, wzięłam pierwszą rolę, jaką mi zaoferowano. Oczywiście była po francusku, na gwałt uczyłam się języka. Ściągnęłam do Francji córkę i brata, który asystował Kubrickowi przy filmie o Napoleonie, i kiedy nie mogłam opiekować się Kate, zabierał ją na plan.
Tymczasem ja poznałam Serge’a Gainsbourga przy pracy nad filmem „Slogan”, ale natychmiast powiedziałam reżyserowi, że ten człowiek jest odpychający i nie dotrwam do końca. Odpowiedział: – Umówię cię z nim na kolację, nie jest nawet w połowie tak okropny, na jakiego wygląda.
I co? Poszliście na tę kolację?
Tak, a po niej poprosiłam Serge’a do tańca. Protestował, potem deptał mi po palcach. Zabrał mnie do Rasputina, najlepszego klubu Paryża – muzycy grali „Valse Triste” Sibeliusa, a on...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta