Staram się łamać bariery muzyczne
Amerykański saksofonista i kompozytor, gość Bielskiej Zadymki Jazzowej, opowiada, za co ceni Tinę Turner i jak dzięki muzyce można przejść w inną rzeczywistość
Rz: Z jaką myślą wychodzi pan na scenę?
Wayne Shorter: Każdy koncert mojego kwartetu jest odpowiedzią na pytanie: jak dalece możemy zmienić naszą muzykę? Ale to powolny proces, który dokonuje się w nas i dopiero później przekłada się na dźwięki. Ma pan znaczący udział w sukcesie albumu Herbiego Hancocka „River: The Joni Letters”, który właśnie otrzymał najważniejszą nagrodę Grammy. Czy dla pana było to szczególne nagranie?
Zaciekawił mnie udział tak wielu wokalistek popowych, ale najbardziej zadowolony jestem z tego, że na tej płycie nie krzyczą. Tina Turner wspaniale opowiada historię zawartą w poezji Joni Mitchell. Nie szuka przerw między naszymi frazami, jak większość wokalistek, lecz śpiewa razem z nami. Miles Davis użył kiedyś określenia „śpiewać ponad linią nut”. Najczęściej wokalistki trzymają się tylko rytmu, jak roboty. Pamiętam, że wiele lat temu w telewizyjnym talk-show zapytano Tinę, czy zaśpiewałaby jazzową piosenkę. Ona odpowiedziała: kto wie, może kiedyś? To właśnie się stało.
Czytałem, że Herbie Hancock chciałby nagrać jazzowy album z Tiną Turner. Myśli pan, że ten plan się powiedzie?
Możliwe. Tina ma jeszcze dużo czasu, by się do tego przygotować. Musi słuchać innych, ale przede wszystkim siebie, tak jak w piosence „Edith And The Kingpin” z tego albumu.
Nagrywając go, czytaliście nuty i teksty Joni Mitchell. Czy to...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta